Sanie z łatwością mknęły po miękkim puchu.Było bardzo ciemno-drogę oświetlały nam pochodnie i …ledowe lampeczki przymocowane do sań-no cóż tradycja powoli jest wypierana przez techniczne nowinki.Szczęście, że konie były ,,prawdziwe” a nie ,,mechaniczne”.
Niska temperatura dała się we znaki, dlatego gorąca herbatka z sokiem malinowym i kiełbaska upieczona nad ogniskiem smakowały wyśmienicie.
Palce lizać.